Mały lokal na głównej ulicy Poznania, która właśnie umiera, bo kolejni prezydenci miasta zafundowali nam dziesiątki wielkich galerii handlowych, gdzie tętni życie. Siedzę i jem pierogi. Wchodzą dwie Angielki, młode dzieczyny. Odważnie pytają się czy wypiją tutaj kawę. Zostają. Chwilę później wchodzi Polka, otwiera drzwi, omiata wzorkiem salę, jest zamieszana i kiedy rusza w jej stronę kelnerka, odwraca się na pięcie i wychodzi. Ta osoba była rówieśniczką Angielek.
POLECAMY
Kuchnia Polowa Poznań na zaproszenie Macieja Nowaka,znanego krytyka kulinarnego, dyrektora Teatru Polskiego, stoi na tetaralnym placu dymi i karmi. Samo Centrum Poznania początek lata. Chodnikiem obok przechodzą ludzie, patrzą na plac, wąchają, cieknie im ślinka, potykają się, bo nie patrzą pod nogi, co więcej zatrzymują się, ale w głowie pojawia się milion pytań. Czy tam można wejść. E, nie... może to impreza zamknięta. Ale tak ładnie pachnie. Wejdę! Nie, może jednak nie, bo co ludzie powiedzą. A jak mnie stąd wyproszą. Ulicą idą dwie młode dziewczyny, w letnich sukienkach i słomkowych kapeluszach. Mówią po angielsku. Czują jedzenie. Zatrzymują się i idą na plac nie mając żadnych oporów. Podchodzą dogadują się i już za chwilę wcinają grochówkę, a jakby tego było mało, to jeszcze proszą o żurek.
Ta sama kuchnia polowa stanęła na Tarasie Arkadia by smażyć placki ziemniaczane. Pachnie, podchodzą ludzie, kupują, ale bez szału. W pewnym momencie energicznym krok...
Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 elektronicznych wydań,
- nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego i archiwalnych wydań czasopisma,
- ... i wiele więcej!