Pokochaliśmy bąbelki

Restuaracje
Ani się obejrzymy, a lada moment będziemy wznosić sylwestrowy toast, a czym jak nie bąbelkami. Lata mijały, a Polacy wznosili go szampanem za 8 czy 9 złotych. Tak bowiem przyjęło się mówić na polskie bąbelki z pewnej firmy spod Biłgoraja lub radzieckie, a potem rosyjskie Igrustnoje. Tanie trunki, które korek wywalały pod sufit, no i słodkie. W sam raz na wesele, sylwestra czy inne opijanie. A to, że wszystko się wokół klei i na pięknej kreacji są plamy trudno usuwalne... Jest ryzyko, jest zabawa.

POLECAMY

Szampan to historia, to zastrzeżona technologia produkcji, szampan to Szampania, to wielkie butelki Moeta na wyścigach kolarskich, rajdach czy Formule 1. Ale to jeszcze jedno, szampan... nie plami ubrania. Kiedy Francja zdobyła jakiś piłkarski tytuł nasz prezes Francuz, zaprosił kolegium redakcyjne gazety do swojego gabinatu. Zamknął go na klucz i wstrząsnął energicznie butelką kosztownego Moeta, odpalił i zlał nas wszystkich tym cennym alkoholem, jednocześnie z uśmiechem oznajmił, że ten szampan nie plami. Mówił prawdę, a trunek też smakował wybornie, bo zawartość drugiej butelki wylądowała w kieliszkach.

Ale to czasy zamierzchłe, a w tempie jakim upływa czas, wręcz archiwalne. Cieszy fakt, że od tego siermiężnego okresu jesteśmy daleko, a Polacy dostrzegli inne równie dobre, a niektórzy twierdzą nawet i lepsze bąbeki w butelce. Moda na włoskie prosecco czy hiszpańską cavę dotarła do nas i pokochaliśmy ich smak, owocową nutę oraz uniwersalny charakter. Wina te dobrze kom...

Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 6 elektronicznych wydań,
  • nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego i archiwalnych wydań czasopisma,
  • ... i wiele więcej!
Sprawdź szczegóły

Przypisy