Wypalenie zawodowe nie pojawia się nagle, to złożony proces trwający miesiące albo lata, z czasem przybierający na sile. Towarzyszą mu stopniowa utrata zaangażowania w pracę, erozja emocji i rosnące poczucie niedopasowania do pracy. Christina Maslach, amerykańska psycholog, profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, najwybitniejsza badaczka syndromu wypalenia zawodowego, wskazuje trzy jego wymiary.
POLECAMY
1. Wyczerpanie
Czujesz się nadmiernie obciążony pracą, zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie. Mówisz, że kompletnie nie masz sił. Nie potrafisz się odprężyć, nie pomaga nawet sen – już rankiem jesteś zmęczony i przytłacza Cię myśl o czekających na Ciebie zadaniach.
2. Cynizm i depersonalizacja
Porzucanie ideałów. Żeby siebie chronić, postanawiasz zminimalizować swoje zaangażowanie w pracę. Stajesz się chłodny, zdystansowany – nie tylko wobec pracy, ale także wobec współpracowników i gości.
Swoje obowiązki wykonujesz mechanicznie. Bywasz nieprzyjemny, cyniczny. Przyszłość postrzegasz jako niepewną, dlatego wolisz zachować obojętną postawę, niż na próżno się angażować. Chcesz oszczędzić sobie rozczarowania.
TEST! Zastanów się, które z poniższych stwierdzeń Ciebie dotyczą:
- Przeważnie czuję się przygnębiony.
- Często jestem zmęczony.
- Mam kłopoty ze snem.
- Rzadko odczuwam głód.
- Nieustannie narzekam. W pracy odczuwam spore napięcie i stres.
- Często odczuwam frustrację lub gniew.
- Czuję się bezradny wobec mojej obecnej sytuacji w pracy.
- Mam poczucie, że nikomu tak naprawdę na mnie nie zależy.
- Czuję się zawalony pracą i obowiązkami.
- Mam wrażenie, że jestem bliski załamania.
Jeśli co najmniej trzy razy zaznaczyłeś „prawda”, możesz mieć symptomy wypalenia. Ponownie przeanalizuj i oceń swoją sytuację zawodową i rodzinną, szukając sposobów na regenerację sił.
3. Brak skuteczności
Kiedy czujesz się nieskuteczny, rośnie Twoje poczucie niedopasowania. Każde nowe zadanie zdaje się Cię przerastać, czujesz się osamotniony i niezrozumiany. Udaje
Ci się osiągać ledwie ułamek tego, na czym Ci zależy, spada Twoja samoocena. Zaczynasz tracić wiarę w siebie. Wszystko zaczyna się więc od pewnej nierównowagi.
Nie dolewajmy oliwy do ognia
Cenę tego ponosimy my wszyscy, wprzęgnięci w machiny obiektów, w których pracujemy, zależni od przełożonych i gości. Za nasze „być albo nie być” jesteśmy gotowi słono płacić: oddając swój czas dla rodziny, na regenerację i sen, rezygnując z przyjemności, godząc się na gorsze warunki pracy. Oliwy do ognia dolewamy jednak i my sami, nie stawiając granic swemu zaangażowaniu w pracę, pielęgnując w sobie przekonanie, że bez nas świat się zawali, że wszystko jest tak samo pilne i wymaga natychmiastowego działania. Nawet wtedy, gdy nie jest to konieczne, dbamy, by nieustannie być zajęci.
Bycie niezajętym budzi w nas niepokój, „niezajęty” kojarzy się z „niepotrzebny”, „niepotrzebny” oznacza „do zwolnienia”, a tego się boimy najbardziej. Odpoczynek staje się wieczną tęsknotą, czymś, czego innym zazdrościmy, czego sobie życzymy, ale rzadko doświadczamy. To wszystko pociąga za sobą ogromne wyczerpanie e...
Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 elektronicznych wydań,
- nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego i archiwalnych wydań czasopisma,
- ... i wiele więcej!