W jaki sposób dorównać sprzedaży europejskich SPA?

Spa & Wellness
Kierując się słowami Roberta Kiyosaki - „ Gdziekolwiek chcesz dojść, znajdź kogoś, kto już tam doszedł” - wykorzystałam wakacyjną podróż do znalezienia różnic i podobieństw między usługami, produktami SPA w Polsce, a w innych krajach Europy. Inspiracji nie brakowało!

Przemierzając niezwykłe europejskie miasta doszłam do wniosku, że warto odwiedzać naszych sąsiadów. Tym bardziej, że ich doświadczenie w branży SPA jest znacznie dłuższe. Dzięki temu unikniemy wielu błędów, niepotrzebnych i nietrafionych wydatków. Moją uwagę zwróciły dwie rażące różnice, które są priorytetami do poprawy w polskich SPA. Jakie to różnice? Dowiecie się w dalszej części artykułu.  Teraz zabieram Was w moją wakacyjną podróż,  podczas której narodziły się te wszystkie wątpliwości i spostrzeżenia.

POLECAMY

Hol windowy znanego londyńskiego drapacza chmur o nazwie The Shard. Już na tym poziomie wnętrza są bardzo przytulne i jednocześnie ogromnie ekskluzywne. Gości na wejściu witają miękkie dywany rozpostarte na marmurowych podłogach. Wsiadamy do windy aby znaleźć się na 50 - tym piętrze, czyli na terenie hotelu Shangri La. Udajemy się do hotelowego baru z lekką kuchnią i dobrym alkoholem. Bez wcześniejszej rezerwacji, wejście do lokalu jest niemożliwe. Przyznam, że tutaj doskonale sprawdziły się umiejętności perswazji.

Gości, na samym wejściu wita pięknie uśmiechnięta dziewczyna, ubrana niezwykle elegancko w długą suknię. Rozpoczyna się wymiana informacji. Cały ten czas odczuwasz, że  personel jest tobą zainteresowany: każdy Cię wita, uśmiecha się z głębi restauracji. Niezwykła atmosfera sprawia, że już czujesz się jakbyś był w środku,   chociaż wciąż stoisz na witalniku. Po 1 minucie rozmowy z obsługą, w polu widzenia zwinnie pojawia się managerka baru. Kobieta wygląda zjawiskowo w krwisto czerwonej, długiej do ziemi, satynowej sukni. Siadamy przy stylowym stoliku i delektujemy się widokiem na panoramę całego Londynu, ze słynnym mostem Tower na pierwszym planie.

Opuszczamy hotel i ruszamy do ekskluzywnego SPA o nazwie House of Elemis, aby poddać się zabiegowi kosmetycznemu. Poruszamy się po najdroższej dzielnicy handlowej Londynu, mijając sklepy najbardziej rozpoznawalnych kreatorów świata mody. W uroczym zaułku wita nas strefa ekskluzywnych restauracji zaaranżowana w śródziemnomorskim stylu, oraz piękny Dom Elemis. Jasne wnętrza, wypełnione aromatem kosmetyków robią wrażenie diamentowych, z racji szklanych, podświetlanych półek. Gra świateł robi wrażenie. Po wnikliwej analizie moich potrzeb zostaję zaproszona do gabinetu umieszczonego w penthausie z widokiem na niebo i dachy londyńskiej zabudowy.

Zostaję poddana kolejnej analizie, tym razem empirycznie, poprzez badanie kamerą, która ocenia stan mojej skóry w 6 różnych kategoriach, które jednocześnie stanowią 6 różnych problemów skórnych. Zostaję poinstruowana jak się przygotować do zabiegu i gdzie odłożyć rzeczy. Zaskoczył mnie fakt, że w gabinecie znajduje się mała, sprytnie zaprojektowana garderoba, w której klienci przygotowują się do zabiegu. Podczas pierwszej części zabiegu, kosmetyczka szczegółowo opowiadała jakie kosmetyki nakłada na moją skórę i jakie efekty powinny one przynieść. Dopiero podczas masażu ucichła. Cały zabieg był bardzo przyjemnym doznaniem. Po wszystkim zostałam odprowadzona do poczekalni, gdzie otrzymałam pisemną rekomendację pielęgnacji domowej oraz kieliszek szampana.

Wracamy do domu. Kołyszemy się w tłumie oczekujących na swoje loty pasażerów. Wkoło kuszą nas kolorowe i pachnące wystawy sklepów bezcłowych. Naszą uwagę przykuwa ekspozycja sklepowa, The Ritualis, przypominająca kwitnące drzewo wiśni w towarzystwie regałów pełnych kolorowych, wyglądających bardzo ekskluzywnie kosmetyków. Wita nas ekspedientka w stylowym uniformie i dokładnym, ale nie przesadnym makijażu. Zapoznajemy się z misją i wizją marki, w której z każdą sekundą się zakochuje.

Cel, jakiego upatruje się w swoim działaniu producent, jest bardzo bliski moim poglądom. Czar pryska jak bańka mydlana, gdy tylko odwracam opakowanie i zapoznaje się z jego składem. Niestety jakość składu tych kosmetyków daleko odbiega od mojej filozofii. Znajdziesz tam tanie wypełniacze i konserwanty. Na pierwszych pozycjach INCI, co oznacza, że te składniki stanowią większość składu. Nawet jeśli na opakowaniu znajdują się modne składniki aktywne, są one w śladowych ilościach, które nie będą miały działania na Twoją skórę, gdyż nie przebiją się przez bogate wypełniacze.

Teraz przemierzasz ze mną uliczki centralnej dzielnicy Paryża, blisko Katedry Notre Dame i Sekwany. Wkraczamy do eleganckiej drogerii marki AESOP. To ekskluzywna marka, która w Polsce jest rzadko dostępna. Wnętrza zachwycają od pierwszego wrażenia, obsługa jest wyjątkowo miła i pomocna. Ceny kosmetyków rozpoczynają się od 30-40 euro wzwyż. I ponownie zachwyt opada, gdy czytam pierwsze dwie pozycje INCI: AQUA oraz SLS! 

Jak się domyślasz, na pierwszej pozycji jest woda, a dalej Sodium Lauryl Sulfate. Zadaniem tego syntetyczneg...

Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 6 elektronicznych wydań,
  • nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego i archiwalnych wydań czasopisma,
  • ... i wiele więcej!
Sprawdź szczegóły

Przypisy