Jak przestrzenie dodatkowe i wspólne wpływają na obroty w hotelu?

Zmiany społeczne a hotelowe przestrzenie

W 1921 roku w każdym polskim mieście średnio na jeden pokój przypadało dwóch mieszkańców. Dziś na każdy pokój przypada 0,67 osoby. Dla wielu osób przez wieki największym luksusem był własny pokój, o czym wspominała choćby Virginia Wolf w 1929 roku. W świecie cyfrowym XXI wieku, szczególnie po pandemii, bycie sam na sam ze sobą (i swoim smartfonem) jest już mało atrakcyjne. Nieprzypadkowo w ostatniej dekadzie ekonomiści mówią o „marketingu doświadczeń”. Psycholodzy przekonują, że warto inwestować w piękne chwile i nowe doświadczenia, a nie w nowe przedmioty. Sprzyjają temu inne zjawiska społeczne jak ograniczanie zakupów czy inwestowanie w tzw. well-being. Pobyt w hotelu zarezerwowany kiedyś dla nielicznych, dziś jest w zasięgu ręki wielu. Młodzi mają dziś największą w historii siłę nabywczą, a przy tym najpóźniej zakładają rodziny. To sprzyja inwestowaniu w doświadczenia, takie jak podróże. Z dzisiejszego hotelu korzysta więc nie tylko stateczny biznesmen czy spóźniony podróżny, a to wpływa na funkcje i wielkość hotelowych przestrzeni wspólnych.

Przestrzenie dodatkowe, które generują dochód

Restauracja, bar, spa – to wszystko przestrzenie dodatkowe, które generują dochód w hotelu. Części recepcyjnej towarzyszyć może sklep dostępny dla osób z zewnątrz. Zależnie od lokalizacji – może być to miejsce zakupu pamiątek związanych z regionem lub rzeczy związanych z legendą czy położeniem samego hotelu. Wiele obiektów zainwestowało we własną produkcję piwa, nalewek czy przetworów, które generują dodatkowe zyski nie tylko z poziomu pokojów hotelowych, restauracji czy imprez zamkniętych, ale i z zewnątrz poprzez sklep. W ekstremalnych przypadkach w czasie pandemii hotele w całości „żyły” z obrotów ze sklepiku czy kawiarni.
Obecnie popularność zyskują pokoje gier. Mogą posłużyć gościom, ale też być miejscem rozgrywania turniejów lub nauki dla osób z zewnątrz. Zazwyczaj są w jakiś sposób połączone z hotelową kawiarnią, by napędzać nawzajem obroty na zasadzie cross-sellingu.
W szybko zmieniającej się rzeczywistości warto myśleć o takiej dywersyfikacji dochodów. Dobrym przykładem jest Hotel Chocolat. Zaczęło się w 2004 roku od produkcji ekskluzywnej czekolady i sprzedaży w jednym butiku. Dziś czekoladę można kupić w ponad stu lokalizacjach i w internecie, dania na bazie czekolady zjeść w restauracjach, a na farmie kakaowca na wyspie Saint Luca powstał hotel, gdzie można przebywać wśród roślin i uczyć się rzemiosła. W ten sposób upadek lub zamrożenie jednej z gałęzi przychodów nie spowoduje upadku całego biznesu.

Jak wspólna przestrzeń zarabia na hotel?

Przestrzenie o określonych funkcjach, jak sklep czy restauracja, mają oczywisty wpływ na hotelowe obroty. Niektóre miejsca w hotelu nie mają tak wyraźnie określonej funkcji, a mimo to w sposób pośredni – przyciągają klientów. Do tych przestrzeni należą hole, patio i ogrody. Dla gości to miejsca, w których mogą wypocząć i spotkać się z osobami z zewnątrz. Na przechodniów i przypadkowych odwiedzających takie miejsca mogą działać jak reklama. Płaskorzeźba w drewnie sandałowym za recepcją hotelu Parkroyal Collection Marina Bay w Singapurze (o którym jeszcze będzie mowa) czy obraz Andy’ego Warhola w recepcji hotelu The Dolder Grand w Zurichu to elementy, za których sprawą do hotelu mogą pielgrzymować wycieczki uczniów czy turystów. Słynny The Peninsula Hotel w Hongkongu idzie o krok dalej i urządza
w swoim lobby od 2014 roku performance i wystawy najbardziej znamienitych artystów. Oczywiście, aby coś takiego zorganizować, trzeba mieć odpowiedniej wielkości części wspólne w budynku. A przecież to nie musi być występ światowej sławy performera, ale choćby koncert czy pokaz lokalnego rzemiosła. Wiele z najbardziej luksusowych hoteli przyciąga dziś gości możliwością wzięcia udziału w dodatkowych warsztatach i zajęciach. Goście mogą podczas pobytu spróbować pszczelarstwa na hotelowym dachu lub wziąć udział w lekcji jogi w ogrodzie. Niekiedy te zajęcia są...